Kryzys humanitarny na granicy z BIałorusią
Od dwóch tygodni obserwujemy jak polskie władze łamią konwencje międzynarodowe, dopuszczają do nieludzkiego traktowania osób uwięzionych na granicy i JEDNOCZEŚNIE z kretesem przegrywają propagandowe starcie z białoruskim reżimem. Zło i nieudolność, głupota i okrucieństwo - oto zestaw, który z wypiętą piersią prezentuje prawicowa władza i jej służby.
Odmowa udzielenia pomocy ludziom koczującym na zimnie, pod lufami karabinów, chorującym i przerażonym o swoje życie to nieludzkie traktowanie. To hańba władzy, ale i każdego strażnika, żołnierza i policjanta, który w tej odmowie uczestniczy - bez względu na to, jakie ma rozkazy.
Ale to też skrajna głupota i efektywne wspieranie białoruskiego reżimu, który z każdym dniem dostaje od Polski nowe argumenty, by pokazywać, jak niehumanitarnym państwem jest nasz kraj i jak pełne hipokryzji są opowieści zjednoczonej Europy o szacunku do praw człowieka. Im gorzej wygląda sytuacja w okolicach Usnarza, im bardziej niezgodne z prawem międzynarodowym rozporządzenia wydaje MSWiA, im silniej straż graniczna zagłusza organizacje i uniemożliwia pomoc medyczną uwięzionym - tym lepiej dla Łukaszenki. Głupotą jest tego nie widzieć, bezdusznością - udawać, że się nie widzi i wmawiać ludziom, że nieludzkie traktowanie uwięzionych ma cokolwiek wspólnego z oporem wobec białoruskich służb czy ochroną granic.
Wmawianie opinii publicznej przez prawicę, że nie można wpuścić i poddać procedurom azylowym ludzi koczujących na granicy, "bo po nich pojawią się następni" oznacza, że władza (oraz prawicowa część opozycji) jest nie tylko bezduszna, ale i naiwna. Bo czy naprawdę komuś się wydaje, że istnieje jakikolwiek scenariusz, w którym "następni" tak czy inaczej się nie pojawią? Czy prawica wierzy w złudzenie, że na polskiej - a tym samym unijnej - granicy nie będą pojawiać się coraz liczniej uchodźcy i migranci, uciekający przed wojnami, represjami, katastrofą klimatyczną i biedą, i poszukujący choć trochę bardziej bezpiecznego miejsca do życia, pracy, wychowania dzieci? Otóż - będą. Nie powstrzymają ich przed tym zasieki, strażnicy ani tragedie tych, co próbowali przed nimi. Skutecznym orężem w walce czy to z białoruskim reżimem traktującym bezbronnych ludzi jak pionki w starciu z Unią Europejską, czy z każdym innym kryzysem, skutkującym wzmożonymi ucieczkami przez polską granicę, nie jest i nie będzie drut kolczasty.
Może nim być wyłącznie humanitarne traktowanie uciekających i mądra, jasna, długofalowa polityka migracyjna, budowana na zasadach solidarności i w porozumieniu z partnerami europejskimi. Polityka rzetelnych procedur azylowych, polityka udzielania międzynarodowej ochrony tym, którzy jej potrzebują, polityka włączania nowoprzybyłych osób - zarówno uchodźców, jak i migrantów - w systemy ochrony zdrowia, edukacji, rynek pracy etc.
Drutem kolczastym ani nie uratuje się życia uwięzionych na granicy ludzi, ani nie zbuduje się na nim silnego, bezpiecznego, europejskiego państwa. Jeśli prawica tego nie wie, jest głupia. Jeśli tylko udaje, że nie wie, jest też zwyczajnie, banalnie zła.